refleksja o gościnności


Dzisiejszego dnia naszła mnie pewna refleksja dotycząca odwiedzin rodziny. Wy pewnie też tak macie, że jak przyjeżdżają goście, to po pierwsze nie wiadomo jak się zachować i nie wiadomo jak ich traktować. jest stres, że będą patrzeć Wam na ręce itp. Nie wiadomo czy proponować coś do picia, do jedzenia? Nasza Polska gościnność jest zupełnie inna od niemieckiej. Właściwie trudno nazwać niemiecką gościnność gościnnością, dlatego ciężko mi tutaj pewne zwyczaje zrozumieć. Po pierwsze gości niczym się nie częstuje. W wyjątkowych przypadkach kawą i ciastem, jeśli odwiedziny są oczywiście zapowiedziane z tygodniowym wyprzedzeniem, zazwyczaj w jakąś rocznice lub urodziny. Dzisiaj rodzinka dziadka, przywiozła ze sobą ciasto. Z góry zaznaczyli, że kawę robią sobie sami, ja muszę JEDYNIE  posprzątać po wszystkim. Nie do tego jednak zmierzam. Najgorsze jest dla mnie to, że zapomnieli, że ja również w tym domu przebywam. Resztę ciasta, która została (mały kawałek dla jednej osoby) zabrali ze sobą. Mieli takie prawo. Tylko ja się Was wszystkie pytam, dlaczego traktuje się psa lepiej od człowieka? Pies załapał się na spory kawałek. Wydawało mi się, że czasy, kiedy niewolnicy nie mogli jeść resztek już się skończyły...
Jesteśmy służącymi, to prawda. Służbie się nie należy. Wszystko jednak zależy od człowieka, jak traktuje siebie i innych. Nie wszystkich należy mierzyć jedną miarką. Cieszę się jednak, że Polacy mają we krwi zasadę: zastaw się a postaw się. Lepsze to niż stawianie zwierząt nad uczciwą Betreuerin...

1 komentarz:

  1. Chętnie przeczytałabym twoja książkę..Przejrzysty, czytelny opis sytuacji, bez zbędnych frazesów..Czyta się z przyjemnością i szuka dalszego ciągu..:). Mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać:). Chciałabym cię poznać:)..ale pewnie to pozostanie w kwestii marzeń:).

    OdpowiedzUsuń