Każdy dzień tutaj wygląda tak samo. Są jednak plusy pracy w
tym domu. Dziadek jest podróżnikiem. Zwiedził prawie cały świat. Ma mnóstwo
ciekawych historii do opowiadania. Jest zafascynowany kulturą japońską. Każdego
dnia o godz. 16:00 pije prawdziwą japońską herbatę w specjalnych japońskich
filiżankach. Ale to nie jedyna rzecz, którą pije. Wymienię Wam jego plan picia
w ciągu dnia :
Na śniadanie (tutaj konkretnej godziny nie potrafię podać,
bo to zależy o której wstanie) pije herbate i yacult (jogurt). Zaraz po śniadaniu nalewa
sobie kieliszek wódki. Po jednym kieliszku, jeszcze jeden a później wisky. O
godz. 10:00 codziennie pije piwo- koniecznie Kolsch. Sączy je do obiadu. Na
obiad, w zależności od posiłki pije wino- białe lub czerwone. W winotece ma
ułożonych ponad 80 butelek, posegregowanych co do gatunków. Od godziny 13-16
polewa sobie whisky z lodem i colą. O
16:00 jest wspomniana już herbata japońska. Na kolację znowu wino i po kolacji
whisky- pije wtedy już do upadłego.
I wiecie co w tym wszystkim jest najdziwniejsze? Zarówno
dziadek jak i babka( ta też wypija 2 butelki wina dziennie) do godziny 19
jeszcze kontaktują. Nie są agresywni, dziadek jeśli się kłóci, to z
telewizorem. Babka po wyjściu pielęgniarki, grzecznie kładzie się spać.
Po ilości wypijanego alkoholu sami widzicie, że ta rodzinka, picia sobie nie odmawia...
Witam,podzielę się tylko moim spostrzeżeniem na temat niemieckich rodzin u których pracowałam,że w większości niestety za kołnierz się nie wylewa.I cieszy mnie,kiedy wspominam moich dziadków ,jak doczekali sędziwego wieku w trzeźwości.A tak poza tym super blog,świetnie się go czyta :)
OdpowiedzUsuń