chytrus


Dzisiaj sytuacja, która sprawiła, że rozgrzałam się do czerwoności. Schowała przede mną słoik marmolady. Schodzę na śniadanie, otwieram lodówkę, patrzę... a tu nie ma mojej marmolady wiśniowej. Czułam, że ją przede mną schowała ale nie za bardzo wiedziałam z jakiego powodu. Zeszłam do piwnicy sprawdzić gdzie ją postawiła. Obok wielu innych słoików dżemów, tego nie znalazłam. Więc pytam ją wprost: Ines, wo gibt es Kirschmarmolade? Ona mi na to: Zaniosłam ją do piwnicy bo ja też przecież muszę mieć na Wielkanoc jakąś marmoladę do jedzenia. Nie skomentowałam tej wypowiedzi. Jest w piwnicy około 10 słoików innych dżemów a ona akurat upatrzyła sobie ten który ja przyniosłam do kuchni i zaznaczyłam, że bardzo mi smakuje. Dzisiaj kupie w sklepie identyczny słoik i schowam w swoim pokoju :P...i będę przynosić go każdego ranka na śniadanie. Według zasady: jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie J

1 komentarz:

  1. Tu nie chodziło o te 10 słoików z piwnicy, tylko o ten jeden który ktoś śmiał rozpocząć :)

    OdpowiedzUsuń