W pierwszych dniach mojej pracy nie działo się nic
nadzwyczajnego, po za kilkoma śmiesznymi i mniej śmiesznymi sytuacjami życia
codziennego. Okazało się, że muszę z babcią wychodzić razem na zakupy. Nie
byłoby w tym nic strasznego gdyby nie jęczenie przy każdym postawionym kroku.
Trudno to opisać ale wyobraźcie sobie powolną, z laską, jęczącą starą marudę,
która chce, żeby wszyscy wokół wiedzieli jak to jest jej źle w życiu.
To jęczenie zaczęło się drugiego dnia mojej pracy. Ale
myślałam, że to z powodu złego samopoczucia...próbowałam usprawiedliwiać...
W rzeczywistości jęczenie nie opuszcza mnie na krok...
Od samego rana słyszę ... ohhhhh, ahhhhhhhh, mmmmmm...( z
bólem na twarzy)... ich muss aufstehen, ich muss noch Tabletten nehmen- o nein!
, i tak w kółko!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz